środa, 21 listopada 2007

KOMPUTER TEŻ CZŁOWIEK ??

Proszę się nie dziwić, że jestem taki blady… Jeszcze mi się nogi trzęsą. A niektórzy przestrzegali ! Dobrze, że jesteście tutaj. Pewniej się czuję.Ale od początku.

Kolega pożyczył mi samochód ! Ale jaki ! Japoński ! Jakaś Mokra-Suka czy jakoś tam.
- Kazik – mówię – w porównaniu z tym twoim samochodem za sześćdziesiąt tysięcy dolarów, to ja dotychczas prowadziłem hulajnogę ! –
- Picujesz ! – machnął ręką – Przecież on sam jeździ…-

Poszedłem. Stała limuzyna jak się patrzy. Nawet jakbym w poprzek drogi się położył, to zmieściłbym się między kołami. Kliknąłem przyciskiem przy kluczyku, zaświeciły się wszystkie lampy i… otworzyły się drzwi od strony kierowcy !„ Ki diabeł” pomyślałem i przeżegnawszy się („Raz kozie śmierć”), wsiadłem !
- A „dzień dobry” to kto powie ? – usłyszałem zrzędliwy głos, pisz - wymaluj mojej teściowej.Szybko odwróciłem się, ale na tylnym siedzeniu było pusto. Pod siedzeniem – też.
- Kazik, nie wygłupiaj się ! – wydusiłem przez zaciśnięte gardło.
- A czy Kazik ma damski głos, baranie jeden ?! – wrzasnęła pseudo-teściowa. – Popatrz przed siebie i trochę w prawo ! To głośnik, analfabeto ! –
Rzeczywiście. Niewielka czerwona, pulsująca kropka mrugała w rytm wypowiadanych słów.
- Chuchnij ! – usłyszałem.
- Ja ? A ty kim jesteś, że mi… -
- Komputer pokładowy samochodu ! Mocniej chuchnij !! –
- Chuuuuuuu… -
- Aaaa, piweczko przedwczoraj ! Nie ma jazdy ! Wysiadaj ! – zdecydował Pokładowy i drzwi się same otworzyły bezszelestnie.
- Nie zmusisz mnie … ! – krzyknąłem rozpaczliwie.
- Zobaczymy ! – Szszszszsz…trzask i przez otwarty szyberdach wyleciałem w górę na wysokość pierwszego piętra……


- Ka… kata… katapultował mnie ! – wrzasnąłem, kiedy nadbiegł Kazik.
- Widziałem, widziałem… - kumpel ciężko usiadł przy moim stłuczonym odwłoku. – Wymyślili, żeby komputer gadał ludzkim głosem. I jeszcze do tego miał emocje…
- Ale on mnie wyrzucił ! – jęknąłem w trakcie zliczania własnych kosteczek.
- To jeszcze nic ! – rzucił Kazik – Muszę tobie coś wyznać. Zakochałem się. –
- Ty ! Zatwardziały kawaler ! – z wrażenia pomyliłem się w liczeniu. – W kim ? –
- W Dżypisi ! – wzrok mu się rozmarzył (zacząłem liczyć swoje kości od początku). – Czy wiesz jak mnie kręci „Zjechałeś z trasy. Wyznaczam nową.” Ach, ten aksamitny głos…-
- Jaka Dżypisia ? – coś niejasnego zaczęło mi krążyć po głowie.- No GPS ! Do ustalania trasy i tak dalej… - westchnął ciężko. - Ale teraz się gniewamy ! –
- Co się stało ? – znów pomyliłem się w liczeniu.
- Z wyroku sądu siedziałem w więzieniu ! – ze zbolałą miną wyrzucił z siebie. - Policja mnie aresztowała, kiedy skręciłem z trasy głównej. Dżypisia jak zwykle: „Dlaczego zjechałeś z trasy ? Ja do niej : "To może ty przytrzymasz mojego Wacusia w toalecie ?” A ta jak nie zacznie: ZBOCZENIEC ! ZBOCZENIEC !...-

HURRRA ! WRÓCIŁEM...

Hura !!!! Wróciłem do przedszkola…No to co, że po pięćdziesięciu latach ? Moja Mama powiedziała mi, że zawsze będę jej dzieckiem… Moja żona twierdzi, że ma nie jedno a dwójkę dzieci. Hmm… Nie chciała wyjaśnić, co miała na myśli… Ja… też specjalnie nie naciskałem…

Ale, ale – jak się teraz w przedszkolu zmieniło ! Duże sale, ogromne okna i nawet Panie Przedszkolanki się uśmiechają ! Za niewiele ponad tysiąc złotych miesięcznie ?! Za te pieniądze miałbym minę a la „po wizycie u dentysty”! Podejrzane…

Ach, już wiem, co się nie zmieniło ! Podobno stawka 3 złote 20 groszy za dzienne wyżywienie jednego dziecka! Taka sama jak przed pięćdziesięciu laty ! Skojarzyło mi się ze znajomymi bezdomnymi, którzy często żyją za takie kwoty przez cały dzień. Podejrzane…

Kiedy wszedłem na salę, Pani Irenka coś malowała z dziećmi na podłodze. Co ja gadam za głupoty ! Jaka podłoga ? To dywan ! …Poszedłem szukać zabawek dla siebie… Jak szaleć, to szaleć! Nawet nie byłem w stanie wybrać z tego bogactwa ! A między nimi ! Nie uwierzycie !! Komputer ! Najprawdziwszy ! Niedługo chyba zobaczymy noworodki surfujące po Internecie ! Świat się wali ! Podejrzane…

Najbardziej zdumiała mnie półka z szeregami książek. Biblioteka czy co ? Sięgnąłem po egzemplarz. „Origami płaskie z koła” !!
- Origami ? – szepnąłem a mordka mi się wydłużyła…
- Nie wies ? – podniosła główkę uśmiechnięta pięciolatka – W Wikipedii pisą, ze to stuka zaginania kaltek, by lobić rózne zwiezątka, kwiatki. Zacęli to lobić w Japonii…-
Szybko sięgnąłem po inną książkę. Ot, tak na chybił – trafił. „Z muzyką w przedszkolu”. Uff ! Nareszcie coś znajomego… Chyba, że „forte, fortissimo”…
- Forte, fortissimo – powtórzyłem bezwiednie półgłosem…
- Nie wies ? – popychając plastikowy samochodzik, zbliżył się piegowaty chłopczyk – Jeśli chces, mogę powiedzieć ! –
- No… proszę… - zacząłem nieufnie.
- Ale wies – chłopczyk zrobił znajomy ruch kciukiem i palcem wskazującym- potsebuję na benzynę !- Dwudziestka wystarcy – dodał z nutą rezygnacji, jakby właściwie na tym stracił.. Dałem…Chłopczyk nabrał powietrza i jednym tchem:
- W muzyce jest to okreslenie wykonawce, oznacające „głośno, silnie, mocno”. Jeśli chces, to w komputeze… -Szybko schowałem portfel i skierowałem się do wyjścia.
- Dokąd idziesz ? – zapytała Pani Irenka…
- Przenoszę się do żłobka !! -

MAŁPECZKA



Jakie to trudne !! Linki, posty, HTML, moderowanie, JAVA-cośtam...To przecież nauka kolejnego języka obcego ! Gdyby ktoś przed paru laty powiedział mi, że będę się zajmował TAKIMI sprawami -- zaśmiałbym mu się w nos: - "Nigdy !" Teraz wiem, że nigdy...nie należy mówić "nigdy".

Więc siedzę nad moim laptopem jak małpeczka, próbując wprowadzić liczniki do moich blogów! W jednej ręce banan a drugą, jednym palcem, stukam w klawiaturę (to nie ta od fortepianu!).Czoło zmarszczone, jęzor wysunięty, "gały jak spodek cały"i małpuję, co mi życzliwa osoba wypisała w e-mail (jak się to odmienia ?!).

A niechby, broń Boże, coś w kompie "bździuknęło" ! Jak typowa małpeczka zwiewam do kuchni (tam są banany) i ostrożniewyglądam zza winkla, czy coś nie chce mnie ugryźć...
Jaki to wysiłek dla mojej biednej mózgownicy !! Jeszcze mi się cewki przepalą !! Jakby co, to buziaczki dla wszystkich !! Pablito.

sobota, 10 listopada 2007

CZEMU PIJESZ ?



Czemu piję ?
Też pytanie !
Przecież żyję,
miły Panie !
Jak mnie suszy,
albo kręci -
- czas się ruszyć !
Piwko nęci...
A jak piwka
nie ma czasem,
mogę winko
pod kiełbasę.
Jak nie winka -
- to wódeczkę.
Lepsza minka,
gdy flaszeczkę.
Jeśli brak nam
powyższego,
to rodzinka
jest od tego.
Nie typowa:
ojciec, matka -
- Lecz ta nowa:
gość, sąsiadka.
Z miną smutną:
-" Daj złotówkę...
( albo butną )
...bo w makówkę !"
Ostatecznie
mam Brzozową.
Żyć nam wiecznie
nie sądzono.
Kto z pijących
styl swój zmienia,
cierpi cechy
odwodnienia. ( Brrr... )
Czy chcesz abym
cierpiał głową ?
Nie ?... To postaw
" Wyborową " !



czwartek, 8 listopada 2007

HURRRA ! WRÓCIŁEM…

Hura !!!! Wróciłem do przedszkola…
No to co, że po pięćdziesięciu latach ? Moja Mama powiedziała mi, że zawsze będę jej dzieckiem… Moja żona twierdzi, że ma nie jedno a dwójkę dzieci. Hmm… Nie chciała wyjaśnić, co miała na myśli… Ja… też specjalnie nie naciskałem…
Ale, ale – jak się teraz w przedszkolu zmieniło ! Duże sale, ogromne okna i nawet Panie Przedszkolanki się uśmiechają ! Za niewiele ponad tysiąc złotych miesięcznie ?! Za te pieniądze miałbym minę a la „po wizycie u dentysty”! Podejrzane…
Ach, już wiem, co się nie zmieniło ! Podobno stawka 5 złotych za dzienne wyżywienie jednego dziecka! Taka sama jak przed pięćdziesięciu laty ! Skojarzyło mi się ze znajomymi bezdomnymi, którzy często żyją za takie kwoty przez cały dzień. Podejrzane…

Kiedy wszedłem na salę, Pani Irenka coś malowała z dziećmi na podłodze. Co ja gadam za głupoty ! Jaka podłoga ? To dywan ! …Poszedłem szukać zabawek dla siebie… Jak szaleć, to szaleć! Nawet nie byłem w stanie wybrać z tego bogactwa ! A między nimi ! Nie uwierzycie !! Komputer ! Najprawdziwszy ! Niedługo chyba zobaczymy noworodki surfujące po Internecie ! Świat się wali ! Podejrzane…
Najbardziej zdumiała mnie półka z szeregami książek. Biblioteka czy co ? Sięgnąłem po egzemplarz. „Origami płaskie z koła” !!
- Origami ? – szepnąłem a mordka mi się wydłużyła…
- Nie wies ? – podniosła główkę uśmiechnięta pięciolatka – W Wikipedii pisą, ze to stuka zaginania kaltek, by lobić rózne zwiezątka, kwiatki. Zacęli to lobić w Japonii…-
Szybko sięgnąłem po inną książkę. Ot, tak na chybił – trafił. „Z muzyką w przedszkolu”. Uff ! Nareszcie coś znajomego… Chyba, że „forte, fortissimo”…
- Forte, fortissimo – powtórzyłem bezwiednie półgłosem…
- Nie wies ? – popychając plastikowy samochodzik, zbliżył się piegowaty chłopczyk – Jeśli chces, mogę powiedzieć ! –
- No… proszę… - zacząłem nieufnie.
- Ale wies – chłopczyk zrobił znajomy ruch kciukiem i palcem wskazującym
- potsebuję na benzynę !- Dwudziestka wystarcy – dodał z nutą rezygnacji, jakby właściwie na tym stracił.. Dałem…
Chłopczyk nabrał powietrza i jednym tchem:
- W muzyce jest to okreslenie wykonawce, oznacające „głośno, silnie, mocno”. Jeśli chces, to w komputeze… -
Szybko schowałem portfel i skierowałem się do wyjścia.
- Dokąd idziesz ? – spytała się Pani Irenka…
- Przenoszę się do żłobka ! -



niedziela, 4 listopada 2007

PIENIĄCHY

 


Ja wiem, co obecnie wzbudza żądze.
Są to " PIENIĄCHY " ! - Już nie pieniądze.
Od najbogatszych bierze się wzory !
Można być chamem, psychicznie chorym...

Gdy biedak w tłumie ubóstwem śmierdzi:-
- A w mordę chama ! - Tak ich rozsierdzi.
Lecz gdy " aromat " w Elitę wsiąka -
- dyskretnie: - X - raczył puścić bąka.-

I nie określa się -" mądry człowiek ",
ani "przystojny" już nikt nie powie.
Więc nie zdolności ani przymioty,
lecz "Ten od białej ( czarnej ) Toyoty".

Kiedy się takie " zalety " zbierze,
przyjdzie nam złożyć Świat nasz w ofierze
tam gdzie anarchia,tam gdzie beztroska
i nie pomoże nam Matka Boska.