piątek, 26 października 2007

PAN DOKTOR (BAAAARDZO) RODZINNY

        

        Kiedy kazali się zapisać do lekarza rodzinnego, próbowałem wytłumaczyć, że, dziękuję, czuję się dobrze, więc nie ma sensu zapisywać się i stać później pół dnia w kolejce. Najbardziej podejrzane było, kiedy do tej dyskusji włączyła się teściowa;
teścia przecież już pochowała !
        Właściwie to przekonała mnie żona: - Jak się nie zapiszesz,to ja ci nie dam ! - pisnęła wysokim altem. - Na flaszkę ! -...Matko Boska ! To przecież szantaż ! Wyrok jak dla Rywina ! A z drugiej strony, to przecież okrutne ! Człowiek bezrobotny, praca nie może mnie znaleźć i nawet tego robaka, co mnie gryzie, nie będę mógł zalać !

         Poszedłem. Jak ja się namęczyłem, ile czasu straciłem ... aby ustalić, który z lekarzy jest do mnie rodziną! A taka jedna pani doktór to by mi nawet pasowała. Dla niej to mormonem mógłbym zostać! Ale jak powiedziała do mnie "dziadku" - to mi przeszło... I wiecie co się okazało w kwestii pokrewieństwa ?... Żaden nie jest rodziną ! Wróciłem do domu.
        Jak na mnie skoczyli ! Dopiero szwagier mi wytłumaczył, że "rodzinny", w tym przypadku rozumiemy inaczej... Po prostu - wychodzi się z nim jak z rodziną na zdjęciu: kiedy zachorujesz w nocy i bardzo go potrzebujesz, to... nie przyjdzie.

        Poszedłem następnego dnia. Pani pielęgniarka w rejestracji o wyglądzie Horpyny... A więc niezbyt apetycznym... raczyła spytać kulturalnie:
- Czego ? - Na co ja kulturalnie wyłuszczyłem problem. - Lojalkę podpisać ! Będzie wywiad środowiskowy ! - grzmiało zza szyby. Podpisałem. W poczekalni uniosły się głowy pacjentów, moja się schowała...
- Nazwisko ? Imię ? Urodzony ? Imię ojca ? -...
... i Syna i Ducha Świętego, amen ! - przeżegnałem się bogobojnie.
- Twojego ojca, baranie ! - ryknęła Horpyna i tynk z sufitu posypał się wszystkim na głowy...Wyjawiłem to, jak i wiele innych odpowiedzi...
- Pije ? - wrzasnęła a szyby dały znać, że jeszcze raz...
- Tak, ale tylko jedno dziennie, jak przykazał kiedyś pan doktor,
kiedy byłem na odwyku. - mówiłem jak na spowiedzi.
- To ile tego ? - nie ustępowała Horpyna.
- No przecież mówię - jedno... wiadro dziennie ! -
- Do lekarza pod szóstkę ! - wrzasnęła. Poszedłem.

Za biurkiem siedział ulizany, sztywny facet w białym fartuchu:
- Kto wszedł ? - spytał znudzonym głosem.
- Ja ! - odparłem zdecydowanie, po rozejrzeniu się i nie stwierdzeniu innych osób w gabinecie, poza nami dwoma. Przed lekarzem leżała tylko jedna karta. Właśnie moja.
- Rozbierać się ! - No to się rozebrałem. Wtedy podniósł głowę znad karty, w której coś pieczołowicie notował i jak nie wrzaśnie:
- Co wy mi tu striptisy będziecie fundowali ? Do pasa się rozbierać ! - poczerwieniał jak dziewica.
- Trzeba było tak od razu... - zaperzyłem się - Ale do pasa od dołu czy od góry...? - Badanie przeszło w miarę spokojnie. Kiedy doszedł do wątroby, gwizdnął ze zdumienia:
- Żyjemy na kredyt, co ? - i nie zdążyłem mu powiedzieć, że kredyt i owszem, ale to żona... Mnie by i tak nie dali. A on jak mnie nacisnął !! Auu !! Do tej pory ją czuję ! Przynajmniej wiem gdzie jest.
- Przewlekłe zapalenie ! - orzekł grobowym głosem - Będzie dieta -
- Jaka dieta ! - spytałem, nieźle nastraszony...
- Wątrobowa ! Nie wolno nawet popatrzeć a co dopiero jeść.
A więc nie wolno ! Powtarzam: nie wolno jeść świeżego pieczywa, smażonych i pieczonych potraw a także potraw kiszonych lub kwaszonych, surowych warzyw i owoców ! Nie wolno roślin strączkowych, żółtek jaj, tłuszczów oraz mocnej herbaty i kawy ! Zakazane jest stosowanie ostrych przypraw, jak ocet, chrzan, musztarda... ! -
        Kiedy padło ostatnie słowo - "Alkoholu !" - zabrzmiało to jak wyrok. Probowałem zaprotestować:
- Ależ, panie doktorze, to wszystko, co jem i co lubię ! To co można ? -
- Wszystko pozostałe ! Następny !! -

        Powlokłem się przez miasto z ponurą wizją śmierci głodowej. Po godzinie zdecydowałem się na jednego. Wchodzę do baru i oczom nie wierzę ! Ten sam lekarz, tylko teraz rozczochrany luzaczek. Poznał mnie, zamachał gałązkami i jak nie wrzaśnie:
- Jednego ?! -
- Przecież...-
- Spoko, mam to samo ! -
Po czwartym wiedziałem. To był mój lekarz rodzinny !!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

niezle, bardzo polskie :-)