Pracusiowi nic nie dano,
ni majątku, ni pieniędzy.
Może tylko trochę szczęścia,
by się mógł wywinąć Nędzy.
Już od świtu Pracusiowi
chodzą nogi, myśli głowa,
prawa ręka podpisuje,
lewa - trzymać coś gotowa.
Ot, słuchawkę lub komórkę,
bo to czasy dziś fatalne,
że kontaktów masz bez liku.
Głównie te - nieseksualne.
A złodziejstwo wciąż się szerzy.
Nie uwierzysz ! Lecz największy
złodziej czasu to komputer,
co nawiedził świat dzisiejszy.
Lecz czas biegnie wciąż z uśmiechem.
Pracuś ani go zobaczył,
kiedy umarł po czterdziestce.
Oczywiście - podczas pracy.
Gdy przed Bogiem Pracuś stanął,
krzyknął: - " Działasz tak okrutnie ?
Norma osiem krzyży liczy !
Mam połowę - to jest smutne ! " -
Bóg aż ujął się pod boki,
bo ze śmiechu dostał czkawek.
- " Tyś, Pracusiu, normę przeżył
dwakroć szybciej - przez przypadek." -
wtorek, 23 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz