Pan Kolaska, już z natury,
człek wesoły, " zabawowy ".
Zaproszony razem z żoną,
nie dopuści się odmowy.
-" Imieniny ?" - żona na to-
-" Jeśli siły na nie masz,
więc się wykąp oraz przebierz
a mnie portfel zaraz dasz "-
- " Portfel mówisz ?" - spojrzał krzywo,
tknięty dziwnym podejrzeniem.
- " Prezent kupię, tak wypada.
Coś skromnego - nie marzenie "-
- " Ty nie lubisz " - mówi żona-
- chodzić po zbyt sklepach wielu.
A zmęczonyś potem przecież,
jakbyś tańczył na weselu !" -
- " Tak, masz rację, moja droga.
Tylko skromny prezent, proszę."-
Na to żona: - " Znasz mnie przecież!
Taki prezent - toż są grosze !" -
Poszła. Pan Kolaska westchnął
i wnet powyciągał z szafy
garniturek, ten ze ślubu,
stare szelki na agrafy.
Koszulinę, co pamięta
maturalnych nerwów chwile,
krawat w groszki oraz buty,
co wychodził w nich " w cywile ".
Już przy gaciach miał problemy,
bo skurczyły się po praniu
i koszula jakaś mała.
Spocił się jak przy kazaniu.
Nagle dzwonek ! -" Proszę ! Proszę !
Drzwi otwarte - ja zajęty !"-
Wchodzi jakaś piękna dama
a rozporek nie dopięty !
- " Żony nie ma !" - szybko rzecze,
jeszcze bokiem odwrócony.
-" Czy już piwskiem się opiłeś?
Nie poznajesz WŁASNEJ ŻONY ?"-
Pan Kolaska oniemiały,
oczy zrobił jak talary.
Przy tak pięknej, strojnej żonie
poczuł się cokolwiek stary.
Wszystko nowe na żoneczce,
była także u fryzjera.
Co za oko ! A figura !
Wdzięcznie się pod bok podpiera.
- " A mój portfel ? "-jęknął z cicha
i ugięły się kolana.
- " Zastawiony, auto także.
Masz wykupić je do rana ! "-
Ocknął się na białej sali
pod kroplówką Pan Kolaska.
Morał z tego : Chodź po sklepach
tylko solo, jeśli łaska.
poniedziałek, 22 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz